wtorek, 17 lutego 2015

Mamo, a dlaczego ta pani jeździ na wózku?

Mamo, a dlaczego ta pani jeździ na wózku?” - to słowa, które osoba niepełnosprawna słyszy co najmniej kilka razy w życiu. Oczywiście nie skierowane do niej – zwykle wypowiada je jakieś słodkie dziecko do swojej rodzicielki. Matka reaguje stwierdzeniem „bo ma chore nóżki” - i temat jest zamykany. Czasem, co bardziej roztropny dzieciak, próbuje ciągnąć temat, wypytując o to dlaczego ma chore nóżki lub na co owe nóżki chore są. Rodzic wtedy reaguje speszeniem lub usilnymi próbami ucięcia tematu. Czasem za odpowiedź wystarcza „bo tak”. A szkoda!

Mirka Kolankiewicz z rodziną, archiwum prywatne
Jaka jest lepsza okazja do pociągnięcia tematu niepełnosprawności od sytuacji, gdy właśnie z osobą na wózku mamy styczność? Dzieci są naturalnie ciekawe świata – i tylko od nas, rodziców, zależy czy wykształcimy w nich otwartość na to, że ktoś na ulicy się wyróżnia (a przecież właśnie osoba niepełnosprawna się wyróżnia) czy zakorzenimy stereotyp tego, że jest biedna, chora i jej wózek jest tematem tabu – a milcząc i uciszając ciekawość dziecko właśnie to czynimy. Zamykamy mu usta, podkreślając, że jest to temat na który nie wypada mówić i o który nie wolno pytać. Tak być nie powinno.

Nauczmy się rozmawiać z dzieckiem o niepełnosprawności – nie przez nudne pogadanki, a właśnie korzystając z okazji, które daje nam los. Nie zabijajmy w dziecku naturalnej ciekawości! Oczywiście nie ma czegoś takiego jak „prawidłowy przebieg rozmowy” - musimy sami wyczuć jakie odpowiedzi są poprawne i jakie zainteresują nasze dziecko. Pamiętajmy jednak, że dzieci są bardzo wrażliwe na wszystkie bodźce zewnętrzne i emocje – z łatwością wyczują nasze skrępowanie czy speszenie. Można powiedzieć „pani jest chora, ale patrz jak świetnie sobie radzi” albo coś innego równie banalnego – ważne, by ogólne wrażenie było pozytywne. Nie bójmy się wyjaśnić dziecku, że każdemu może to się zdarzyć – nie straszmy go jednak, raczej podkreślajmy, że sposób poruszania nie definiuje człowieka. To może być świetny wstęp do rozmowy o tym co definiuje człowieka, że liczy się osobowość, charakter. Mówmy, że warto walczyć o swoje marzenia, nawet gdy czasem jest pod górkę. Przekornie, warto podkreślić, że osoba na wózku może mieć zarówno dobry charakter, jak i zły – bo jest człowiekiem. Człowiekiem siedzącym, ale nie zdefiniowanym przez pryzmat cierpienia. Unikajmy wynoszenia niepełnosprawnych na poziom herosów i świętych, bo przynosi to więcej szkody niż dobrego.

Ela Pindel z synkiem, archiwum prywatne
Zdarza się czasem jednak przesada w drugą stronę – rodzice pozwalają dziecku na eskalację ich ciekawości. Wózkersi, szczególnie ci na wózkach elektrycznych, często muszą chronić dżojstik przed ciekawskimi rączkami. Dlatego warto też wykorzystać sytuację do rozmów o savoir vivre. Dziecko od małego niech wie, że każdy ma swoją przestrzeń, a wózek jest poniekąd częścią danej osoby. I tak jak ono by nie chciało, by ktoś obcy łapał je np. za rękę, tak osoba na wózku nie lubi, gdy ktoś obcy bawi się jej sprzętem. To nie wynika z egoizmu, a z szacunku.


Podsumowując – nauczmy się rozmawiać z dziećmi o niepełnosprawności. Na luzie, wprost, bez skrępowania. Niech wie, że wózek to sposób poruszania. Niech ma świadomość, że choroba może utrudnić życie, ale nie je zdefiniować. Niech wyrośnie na człowieka, który wobec osoby na wózku żywi normalne uczucia – a nie pokłady litości, bo zawsze spotykało się ze wstydem i podejściem „to jest tabu”. Wtedy świat będzie fajniejszy!

Sara Łukawska z synkiem Elizeuszem
fot. Szymon Anapt Siwak


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...