Jak przystosować... przystosowane!
czyli o windach słów kilka
Podstawą dobrego przystosowania piętrowego budynku do potrzeb osób niepełnosprawnych jest winda. Czy jednak sam fakt, że winda jest – można uznać za wystarczający? A może większość wind montowana jest bez żadnego zastanowienia? I, przede wszystkim, jakie czynniki kwalifikują windę jako „dostępną” dla osoby na wózku?
Tak naprawdę wszystko zależy od choroby – jak wiadomo, dostosowanie budynku, a co dopiero projektu windy, nie jest w stanie zadowolić każdego. Jednak zbyt często osoby niepełnosprawne spotykają windy, z którymi nie mogą sobie poradzić. Ciężko powiedzieć czy świadczy to o braku wyobraźni projektanta czy o podejściu wskazującym na ignorowanie problemu i robienie „byle było”. Trzeba mieć nadzieję, że o tym pierwszym. I by to zmienić – przedstawiamy krótką listę. Czterech grzechów głównych w projektowaniu wind.
Przyciski za wysoko
To podstawowy problem. Bardzo często osoby z ograniczoną sprawnością wchodzą do windy, rozglądają się... i odkrywają, że nie sięgają do przycisków. Tyczy się to również przycisków przywołujących windę.
Zauważmy, że niektóre choroby ograniczają zakres ruchów. Przykładowo osoba cierpiąca na osłabienie mięśni może radzić sobie wszędzie świetnie i sprawiać wrażenie kogoś, kto nie wymaga wiele pomocy. Gdy jednak musi podnieść rękę wyżej – pojawia się problem. Słabe ramiona ograniczają zdolność uniesienia ręki, choć na pierwszy rzut oka osoba zdaje się stosunkowo sprawna. Podobnie z ograniczonym zakresem stawów - ludzie z uszkodzonymi stawami mają np. problem z wyprostowaniem ręki.
Rozwiązanie byłoby proste – panele z przyciskami montowane niżej. Tak, by osoba siedząca bez wyciągania rąk mocno w górę mogła do nich sięgnąć. Proste? Szkoda, że mało kto o tym myśli.
Na wstecznym
Brak miejsca na obrócenie się na wózku jest kolejnym problemem. Trafiają się jeszcze windy na tyle małe, by osoba na wózku nie była w stanie nawrócić. Najczęściej problem ten dotyka użytkowników wózków elektrycznych, które są mniej zwrotne od wózków manualnych. I choć zamontowanie większej windy może być problemem nie do przeskoczenia, to... zawsze można ułatwić życie.
W niektórych windach montowane jest lustro na przeciwległej do drzwi ścianie. Ciężko powiedzieć, czy to fantazja projektanta mająca na celu optyczne powiększenie windy, czy działanie ułatwiające życie niepełnosprawnym, pozwalające im wycofać bez obaw, że wpadną na drzwi. W każdym razie – sprawdza się!
Ciągnij!
Wbrew temu, że mamy XXI wiek i coraz więcej rzeczy się automatyzuje, to nadal są w Polsce windy, których drzwi otwiera się ręcznie. Przykładem są choćby przejścia podziemne w Warszawie. Trzeba więc poradzić sobie na wózku z ciężkimi drzwiami, pociągnąć je, otworzyć i szybko wślizgnąć się do środka. Jest to denerwujące, ale do zrobienia jeśli ma się trochę siły w rękach.
Gorzej, gdy taka winda zamontowana jest na końcu wąskiego korytarza. Sięgnięcie do klamki automatycznie wyklucza jakiekolwiek manewry. Cofnięcie wózka jakkolwiek wyklucza możliwość utrzymania klamki. Perpetum mobile. W przypadku takiego projektu można powiedzieć jasno – ktoś naprawdę nie użył mózgu.
Wciskaj...
I na koniec – absolutny hit. Windy, w których by jechać, trzeba trzymać wciśnięty przycisk. Pomińmy fakt, że słabsze dłonie zmęczą się samym wciskaniem. Zwykle jednak idzie to w parze z punktem pierwszym – zbyt wysokim umiejscowieniem przycisku. Dwa w jednym. Najzabawniej jest gdy trasa jest długa, a winda jedzie stosunkowo wolno. Wyobraźcie sobie to uczucie, gdy już zmęczoną dłonią z całej siły wciskasz guzik, w duchu modląc się, by sił nie zabrakło na dotarcie do celu. Ten absurdalny pomysł spotyka się ciągle w nawet stosunkowo nowych miejscach.
Windą do nieba
Jak widać – samo zamontowanie windy nie czyni budynku „przystosowanym”. Oczywiście zawsze można kogoś poprosić o pomoc – czy jednak o to chodzi by osoba niepełnosprawna musiała prosić się obcych ludzi o pomoc w miejscu, które jest – ponoć – w pełni przystosowane? Proszenie o pomoc nie powinno być problemem dla osób z niepełnosprawnościami, świat nie jest zły, a ludzie zwykle nie widzą przeszkód by komuś pomóc. Pamiętajmy jednak, że mowa tu o windach - czyli miejscach, które robi się tak, by osoba niepełnosprawna nie musiała prosić. Może Zatem łatwiej byłoby przerobić projekt, minimalnie, uwzględniając potrzeby różnych chorób. Wiadomo, że wszystkim się nie dogodzi. Ale zawsze grupa zadowolonych może być większa. Bo wciąż wiele wind prowadzi nie do nieba, a do piekła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz